Graffiti Jam 2024, najbardziej wyczekiwana przeze mnie impreza, doczekała się kolejnego wydania. W 2006 roku, włodarze Bielska-Białej zaprosili artystów i otworzyli mury pod wiaduktem kolejowym przy ulicy PCK na historyczny Graffiti Jam. Życzyłem sobie i miastu, aby taka impreza szybko wróciła, ożywiając kolejne przestrzenie. Od tamtej pory minęło blisko 18 lat… moje życzenie się spełniło i osiągnęło pełnoletność :)
Powrót po latach: Kronika Graffiti: Jam 2024
Tegoroczna edycja, znana jako BB Graffiti Jam 2024, była czymś więcej niż tylko powrotem do tradycji. Było to wydarzenie z rozmachem, które na stałe zapisało się w historii miejskiego street artu. Co więcej, Jam odbył się w ramach obchodów Dni Bielska-Białej, co podkreśliło jego oficjalny i kulturalny charakter.
Głównym bohaterem wydarzenia była ściana wzdłuż ulicy Michała Grażyńskiego – przestrzeń o długości około 400 metrów (od numeru 71 do ronda Ofiar Katynia). Ta imponująca realizacja to obecnie najdłuższy mural w Bielsku-Białej, monumentalne dzieło sztuki, które dołączyło do „Muralowej Mapy Bielska”.
Przez trzy dni, pod koniec sierpnia 2024 roku, ten szary mur ożywał dzięki pracy kilkudziesięciu artystów. Jam był hołdem dla sztuki, która rozwijała się w naszym mieście od lat 90. Na Grażyńskiego spotkały się legendy lokalnej sceny: Turbos, Kamer i Malik, a także młodsze pokolenie twórców.
Od mistrza do ucznia: Międzypokoleniowa atmosfera
Każdy z artystów otrzymał swój fragment muru, na którym w pełni mógł zaprezentować swój styl, pseudonim i opanowanie techniki malowania powykręcanych liter. Obserwowanie tego procesu to czysta przyjemność. To, co jednak wyróżniało ten Jam, to jego międzypokoleniowy i twórczy klimat, który płynął z kilku elementów.
Spotkanie różnych pokoleń na murze stworzyło unikalną szansę, by zobaczyć ewolucję stylu graffiti – od korzeni, po najnowsze trendy. Obok siebie tworzyły legendy lokalnej sceny i młode talenty, a różnice w technikach i paletach barw, malowane na sąsiadujących fragmentach, same w sobie budowały fascynujący fotograficzny kontrast.
Wydarzenie cechowała niezwykła koncentracja i pasja w detalu. Energia tkwiła w precyzji linii i w odważnych, dynamicznych ruchach. To były idealne warunki, bym mógł poczuć teksturę muru, krople farby i kunszt operowania puszką. Jednocześnie, było to miejsce otwarte dla mieszkańców Bielska i gości, którzy regularnie przystawali, by obserwować, jak szary mur zmienia się w monumentalną galerię. Ten spokojny, lecz intensywny dialog między artystami a przestrzenią miejską był sednem Jamu.
Muralowy szlak Bielska i moje spojrzenie
Po 18 latach doczekałem się nie tylko powrotu ulubionej imprezy, ale jej spektakularnego wydania. Mural przy ulicy Grażyńskiego to teraz nasza najdłuższa, miejska, publiczna galeria, która czeka, aby odkrywać ją na nowo z każdym przejazdem… a może spacerem kolorowym szlakiem bielskich murali…
Graffiti Jam 2024 to świadectwo, jak bardzo zmieniło się postrzeganie tej sztuki w Bielsku-Białej. Malarstwo wielkiego formatu od lat cieszy się rosnącym uznaniem mieszkańców, stając się cenną i legalną częścią krajobrazu. Ten projekt udowodnił, że street art to żywa część kultury, która ma swoje legendy, swoich uczniów i swoją przestrzeń w sercu Beskidów.
Jako mieszkaniec i fan, patrzyłem na tę 400-metrową ścianę nie tylko w kontekście całości, ale i poprzez detale – geometryczne wzory, świetliste refleksy na farbie, kompozycje kolorystyczne każdego dzieła. Całą skalę, kunszt i artystyczny proces tego historycznego wydarzenia uchwyciłem w obszernej galerii.
Zapraszam Cię do obejrzenia mojej fotograficznej relacji! Zdjęcia są moją opowieścią o tym, jak światło i cień współgrały z powstającym dziełem, i jak szary mur stał się elementem sztuki – bez zbędnego zgiełku, z pełną koncentracją na pięknie powykręcanych obrazach.
Mam też dla Ciebie na deser kilka Bando Realizacji – smacznego :)